piątek, 3 czerwca 2011
BALONIK TANCZACY Z OGNIEM
Grupa funkcjonująca przy Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki. Składa się z 25 osób w wieku od 25 do 55 lat, ludzi z upośledzeniem intelektualnym w stopniu głębszym i znacznym. Ich dokonania artystyczne wielokrotnie wyróżniano nagrodami.
Choreoterapia, działanie przez taniec i muzykę, podnosi ich sprawność fizyczną i wyzwala twórczą inicjatywę. Wspólnie uczestnicząc w kulturze uświadamiają sobie własne możliwości, także artystyczne i wychodzą z samotności.
Wojciech Gębski, wieloletni opiekun zespołu opowiada o "Baloniku".
"Zespół Balonik objąłem w roku 1993, po Mirosławie Fabisiaku i Danucie Trylskiej, kiedy zostałem przyjęty do pracy w Warszawskim Ośrodku Kultury na etat w Dziale Tańca.
Zostałem rzucony na przysłowiową głęboką wodę, gdyż nie pracowałem nigdy z niepełnosprawnymi. Mimo wszystko, było mi łatwiej - wywodziłem się tańca. Otarłem się o zespół zawodowy, jako zdolny amator dostałem się do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego i tam spędziłem 2 lata tańcząc, potem 10 lat swego życia poświęciłem Zespołowi Pieśni i Tańca Politechnik Warszawskiej, z którym objechałem połowę świata. Już wtedy widziałem stosunek społeczeństwa do osób niepełnosprawnych. Widziałem też świat poza granicami Polski, gdzie termin „problem niepełnosprawności” nie istnieje. Ludzi Ci żyją jak reszta.
Na początku swojej pracy nie miałem ambicji występowania i pokazywania się szerokiej publiczności. Prowadziłem zajęcia rekreacyjno-taneczne i realizowałem swoje przemyślenia. „Daję tym ludziom radość, widząc ich w ruchu, ich spontaniczność, uśmiech - mówiłem do siebie - jestem spełniony.” Przełomem był rok 1999, małe zawirowania w firmie. Miałem gotowy taniec, choć muzyki poszukiwałem przez 3 lata. Dowiedziałem się o festiwalu w Łęcznej k/ Lublina i długo nie namyślając się, pojechaliśmy. Myślę, że sukces był ogromny -otrzymaliśmy 2 miejsce w kategorii teatr za prezentacje pt. „Maszyna”.
To był prawdziwy impuls i kopniak do dalszego działania. Zespół w swoim repertuarze ma 20 tańców do różnego rodzaju muzyki. Pomyślałem, że jeśli nie będę występował z grupą, to nikt o nas nie będzie wiedział.
W następnych latach przyszły kolejne sukcesy. Jako jedyny zespół w dziejach festiwalu w Łęcznej otrzymaliśmy dwukrotnie Grand Prix /rok 2008 i 2009/ . Po realizacji tańców do wybranej muzyki przyszła kolej na większą formę. Zrobiliśmy z podopiecznymi 20 minutowe przedstawienie taneczne pt. „Zabawa w cyrk”. Moi ludzie sprawdzają się w żonglowaniu trzema chustkami, kręceniu talerzykiem na patyku, tańcu na linie, jako konie, podnoszą sztangę itd. Nowa forma, która jest w trakcie realizacji, to przedstawienie „Z modą przez wieki”- od epoki kamienia łupanego po wiek XXI.
Praca z osobami z upośledzeniem intelektualnym to dla mnie wewnętrzna radość. Nie sposób opisać, co dzieje się w duszy, kiedy pracujemy, nie umiem też określić, w jaki sposób do nich docieram…
Staram się, co roku poddawać weryfikacji, jeżdżąc na festiwale i z każdym rokiem wiem, że warto. Zawsze jesteśmy w czołówce!
Od roku 1993 do chwili obecnej są ze mną 4 osoby. Inne albo umarły lub rodzina oddała je, po śmierci rodziców, do domu opieki społecznej. To zawsze bardzo smutne.
Tak zdarzyło się z Markiem Kozyrskim, wydarzenie z ostatnich dni. Marek coś przeczuwał. Domyślał się, że bratanek chce go oddać do domu pomocy społecznej. Do mnie, na próbie mówił: „Ja nie chcę iść do Halinowa”. Pocieszałem Marka, że to się nie stanie. Ale stało się – chłopak w jednym roku stracił matkę i siostrę. Rodzina sprzedała mieszkanie, a zbędnego balastu pozbyła się.
Jednak razem w z matkami, nie tracimy nadziei. Będziemy poszukiwali wolontariusza, który będzie Marka przywoził z Halinowa lub jedna z mam będzie się Markiem opiekować podczas podróży. Nie chcemy, żeby stracił swoje dotychczasowe życie.
Wielu tancerzy i wiele tancerek straciłem bezpowrotnie, gdyż są nawet o 130 km od Warszawy. W tym roku, 15 marca, mija 19 lat jak pracuję z osobami specjalnej troski.
To smutne, jak szafuje się ich losami. Czasem mam wrażenie, że są gorzej traktowani niż zwierzęta. Oddawani, przestawiani jak pionki, okradani ze swoich rent i żyć.
Modlę się o pomysł na ruch i taniec. Myślę, że gdybym poprosił Pana Boga, o jeszcze parę lat, to mógłbym zrealizować kilka pomysłów, które chodzą mi po głowie.
Z moimi ludźmi...
Wojtek Gębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz