środa, 20 czerwca 2012

UWAGA NIEPEŁNOSPRAWNY!



UWAGA NIEPEŁNOSPRAWNY!
Nie wyłączaj telewizora.

UWAGA NIEPEŁNOSPRAWNY! Nie wyłączaj telewizora. Zaczynamy cykl ,w którym przyjrzymy się bliżej obecności osób niepełnosprawnych w mediach ,szczególnie wizerunkowi telewizyjnemu i filmowemu .Warto przeanalizować, co kryje się w kadrze i za kadrem. Przeciętny człowiek słysząc słowo niepełnosprawny wyobraża sobie osobę na wózku lub mającą problemy z poruszaniem się. Czasem widuje na ulicy niewidomych lub niedosłyszących, osoby z zespołem Downa lub osoby z porażeniem mózgowym. Nie jest to widok bardzo częsty, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie ludzie dotknięci niepełnosprawnością jakiegokolwiek stopnia wychodzą rzadko, napotykając niedostosowane budynki, ulice, urzędy, pojazdy komunikacji miejskiej. Skoro nic nie wiemy o życiu 28, 8% obywateli legitymujących się orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności ,w jaki sposób ma zacząć się proces integracji? Czy nie jest tak, że jeśli nie widać „czegoś” to znaczy, że to nie istnieje? Albo gorzej, jeśli nie znamy to się ”tego czegoś” boimy? A może, jeśli nie pokazują tego w telewizorze? UWAGA NIEPEŁNOSPRAWNY! Nie wyłączaj telewizora. Zaczynamy cykl, w którym przyjrzymy się bliżej obecności osób niepełnosprawnych w mediach, szczególnie wizerunkowi telewizyjnemu i filmowemu. Warto przeanalizować, co kryje się w kadrze i za kadrem. Przeciętny człowiek słysząc słowo niepełnosprawny wyobraża sobie osobę na wózku lub mającą problemy z poruszaniem się. Czasem widuje na ulicy niewidomych lub niedosłyszących, osoby z zespołem Downa lub osoby z porażeniem mózgowym. Nie jest to widok bardzo częsty, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie ludzie dotknięci niepełnosprawnością jakiegokolwiek stopnia wychodzą rzadko, napotykając niedostosowane budynki, ulice, urzędy, pojazdy komunikacji miejskiej. Skoro nic nie wiemy o życiu 28,8% obywateli legitymujących się orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności, w jaki sposób ma zacząć się proces integracji? Czy nie jest tak, że jeśli nie widać „czegoś” to znaczy, że to nie istnieje? Albo gorzej, jeśli nie znamy to się „tego czegoś” boimy? A może, jeśli nie pokazują tego w telewizorze? Najwyraźniej, czemu nie ma się co dziwić, większość czerpie wiadomości z telewizji oraz kolorowej prasy, a także opiera się na wrośniętych w kulturę, krzywdzących stereotypach. Obraz ON w mediach nadal pozostawia wiele do życzenia, jest tendencyjny. Epatowanie albo koniecznością pomocy dla fundacji zajmujących się ON, w którym to obrazie osoba niepełnosprawna jest zawsze potrzebująca i skazana na pomoc zdrowego społeczeństwa albo pokazywanie niby przebojowych i świetnie wykształconych ON w kampaniach dla pracodawców to jakby dwa główne nurty przekazu medialnego w kontekście niepełnosprawności. „-W mediach osoby niepełnosprawne pokazuje się w dwóch wymiarach – twierdzi Bartosz Szpurek, dziennikarz TVN – Albo jako osobę biedną, godną pożałowania, która nie ma pracy, żyje ze skromnej renty, czyli jest nieudacznikiem, który wymaga pomocy, albo jako wielkiego bohatera, który odnosi sukcesy, uprawia jakąś dyscyplinę sportową i zdobywa medale, pracuje, ma swoją firmę. Są to więc dwie skrajności”. Reklama społeczna o zatrudnieniu tak skutecznie oddziałuje na tzw. „normalnych”, że gotowi połamać sobie nogi lub ręce, żeby dostać fantastyczne stanowisko pracy przygotowane dla osób z orzeczeniem lekarskim, nie wiedząc, że kilkadziesiąt procent ofert oscyluje poniżej najniższej pensji krajowej. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaczęto zmieniać podejście do niepełnosprawności w myśl zasady o niedyskryminacji. ON pojawiły się, zatem na srebrnym ekranie, jako bohaterowie seriali czy programów publicystycznych. W każdej niemalże społeczności serialowej pojawił się niepełnosprawny, ale dość stereotypowo pojmowany - przede wszystkim na wózku. Owi serialowi bohaterowie nie maja problemów życiowych z wyjściem z domu, są świetnie wykształceni, mają dobrą pracę i samochód np. postać Norberta z „M jak Miłość”, który jest zdolny po wypadku prowadzić normalne życie i spłodzić potomka. Z kolei Łukasz z serialu „Samo życie”, mimo iż jest sfrustrowanym dzieckiem bogatego redaktora gazety i użala się nad sobą, to świetnie sobie radzi jeżdżąc taksówkami po Warszawie wszędzie, gdzie chce. Oczywiście za pieniądze ojca. Gdyby musiał płacić z renty inwalidzkiej, prawdopodobnie starczyłoby mu na dwukrotny przejazd. W „Barwach szczęścia” natomiast występuje postać samotnej matki nastolatki, również na wózku, która jest zgorzkniała wobec świata. Jedynym jej problemem jest wstyd przed wyjściem na ulicę, nie brak przyjaciół, pieniędzy czy obecność barier architektonicznych. Sama zamyka się w skorupie własnego świata, a społeczeństwo bardzo chce ją zaakceptować. W „Pierwszej miłości” z kolei mamy postać niewidomego dziennikarza, oczywiście omdlewająco przystojnego, o aksamitnym głosie. Zakochuje się w nim główna bohaterka. Żadna z tych osób nie jest zwyczajna. To jeden z kierunków myślenia o osobach niepełnosprawnych, według którego mimo swojego kalectwa posiadają oni wyjątkowe cechy lub nadprzyrodzone talenty. Nie mogą być po prostu ludźmi, ale brak sprawności nadrabiają super zdolnościami. Media kochają np. Jasia Melę, który utracił nogę i rękę, ale zdobył oba bieguny polarne. Szkoda, że nie wiemy jak Jaś radzi sobie w prywatnym życiu za kulisami, jako zwyczajny człowiek. Chyba najbardziej znaną Polakom postacią niepełnosprawnej osoby jest „Maciuś Klanu” chłopak z zespołem Downa. To zwykły chłopiec, mający akurat najbardziej normalne życie ze wszystkich przytoczonych przykładów. W latach 90-tych podobną postacią był Corky Tatcher, prawdopodobnie pierwowzór naszego Maćka, z serialu „Dzień za dniem.” Jego postać uczyła amerykańskie społeczeństwo przyzwyczajania się, że osoby z zespołem Downa czy w ogóle niepełnosprawne, są tak samo częścią rodziny, lokalnej społeczności jak wszyscy i maja prawo dostępu do tych samych rzeczy, co inni. „Specjalista ds. wizerunku niepełnosprawnych i producent BBC Elsbeth Morrison zwróciła uwagę na język i słownictwo w niektórych materiałach filmowych o niepełnosprawności. Niekiedy ton głosu jest tak poważny, że sam zdaje się mówić: jakie to okropne, jakie to straszne - powiedziała. Tymczasem, jej zdaniem, materiały dotyczące niepełnosprawności powinny zostać włączone do innych, nie powinny się wyróżniać.” (cytat pochodzi z artykułu "Niepełnosprawni w mediach: fakty i mity",www.wp.pl) Właśnie! A powyżej odcinek, w którym wspomnainy Corky uczy się jeździć autem,jak każdy nastolatek w USA po skończeniu 16 roku życia…